Pierwsze samodzielne mieszkanie. Wyobrażenia vs rzeczywistość

Jeśli mam być szczera- czasem wolałabym udawać, że wcale nie mieszkam sama.

W życiu każdego z nas nadchodzi ten moment, w którym podejmujemy decyzję o wyfrunięciu z rodzinnego gniazda. Kierują nami różne motywy- jeden zrobi to z potrzeby wolności, inny przeprowadza się na studia do innego miasta i jest to koniecznością, a jeszcze kolejny będzie chciał zamieszkać ze swoim partnerem. Tak naprawdę, powód jest mniej istotny niż efekt. Myślę, że każdy kto już wyprowadził się od rodziców, poczuł smak dorosłości, czasem zniechęcenia, a nawet rozczarowania. Nie wierzysz? Sprawdziłam na własnej skórze!

“W końcu znajomi będą mogli mnie cały czas odwiedzać!”

Mogą, ale gwarantuję że po miesiącu, maksymalnie dwóch będziesz mieć dość. Mało kto będzie się pytał czy może wpaść, już nie możesz powiedzieć ‘rodzice się nie zgadzają’. Przyjdą, napiją się, zrobią bałagan. Sprzątać będziesz Ty, a nieład będzie przez to permanentnie. Będzie im się wydawać, że Twoje mieszkanie jest kolejnym pubem na ich piątkowej mapie. Jeśli mam być szczera- czasem wolałabym udawać, że wcale nie mieszkam sama.

“Robienie jedzenia dla jednej osoby to banał”

Nic bardziej mylnego. Jeśli tak jak ja, mieszkałeś/aś w domu wieloosobowym, możesz mieć duży problem z przyzwyczajeniem się. Wcale nie zjesz twarożku, sera żółtego, szynki i słoika marmolady w jednym tygodniu. To samo dotyczy obiadu- sam nie zjesz całego i nie będziesz miał/a ochoty przez kolejne 3 dni żywić się tym samym. Chwilę zajmuje wyrobienie swojego systemu, żeby nie marnować jedzenia, ale nie żywić się tylko w McDonaldzie lub KFC.

“Opieka nad domem jest łatwa, prosta i przyjemna”

W końcu docenisz ciężką pracę mamy i taty. Prawdopodobnie będziesz (tak jak ja) i pracować i studiować, wracać codziennie o 19 (jeśli dobrze pójdzie), a w domu nie będzie czekała ciepła kolacja i wyprasowane pranie. Zamiast tego – kosz pełen brudów, naczynia do pozmywania i zakupy spożywcze do zrobienia.

“Mamo, przecież wiem jak dbać o mieszkanie”

Nagle musimy zwracać uwagę na naprawdę wiele rzeczy. Zamykać okna i balkon, gdy wychodzimy na dłużej. Pamiętać, żeby sprawdzać ważność wszystkich produktów w lodówce. Wyrzucać śmieci od razu, a nie tylko gdy kosz będzie pełny. Uważać, gdzie stawiamy świeczkę, żeby nic się nie podpaliło.

Wydaje się oczywiste, prawda? Cóż, też tak myślałam, dopóki mój stolik oraz salon prawie nie spłonęły, a warzywa w lodówce całkowicie zwiędły.

Mamo, mam nadzieję, że tego nie czytasz, naprawdę się starałam.

Wszystko to zabrzmiało bardzo pesymistycznie, ale spokojnie, nie jest tak źle. Prawdę mówiąc (z całą moją ogromną miłością do rodziców) – do domu już bym nie wróciła. Nie żeby było mi tam kiedykolwiek źle – nic z tych rzeczy, ale mieszkanie samemu to już inne życie.

tumblr_og2q4tMn891vt3qqlo1_400
źródło: http://www.tumblr.com

Sprzątanie, pranie i prasowanie szczerze polubiłam, a widok czyściutkiego mieszkania sprawia mi ogromną radość. Gotowanie pokochałam, a testowanie nowych przepisów, traktuje jak wyzwania zawodowe – co prawdpodobnie najbardziej cieszy mojego chłopaka, z którym teraz mogę widzieć się kiedy tylko zechce, a o zostaniu poza domem na noc nie muszę nikogo informować. Chyba żaden moment w tygodniu nie sprawia mi takiej przyjemności jak wtorkowy wieczór na sofie, z książką i kubkiem gorącej herbaty, gdy nikt mi nie przeszkadza i mogę naprawdę wypocząć. Pieniądze kiedyś wydawane w pubach i barach, zostają w kieszeni – koleżanki zapraszam do siebie, możemy napić się wina i do znudzenia słuchać ulubionych piosenek. Mogę chyba powiedzieć, że zostałam kurą domową i kompletnie mi to nie przeszkadza. Teraz zamiast marzeń o wielkiej garderobie rodem z ‘Seksu w Wielkim Mieście’ marzę o bardzo, bardzo dużej kuchni.

Jeśli nadal zastanawiacie się nad zamieszkaniem samemu- polecam serdecznie, ale pamiętaj że nie do końca jest to zabawa, imprezy i wolność. Nic tak nie uczy życia, odpowiedzialności i tego, kim tak naprawdę jesteś.

Pola Namysł

Leave a comment